CATEGORII DOCUMENTE |
Bulgara | Ceha slovaca | Croata | Engleza | Estona | Finlandeza | Franceza |
Germana | Italiana | Letona | Lituaniana | Maghiara | Olandeza | Poloneza |
Sarba | Slovena | Spaniola | Suedeza | Turca | Ucraineana |
DOCUMENTE SIMILARE |
|
STANISŁAW M. JANKOWSKI, RYSZARD KOTARBA Krakowski oddział IPN i 'Dziennik' przypominająZakłamany KatyńNowi okupanci robili wszystko, aby ukryć prawdę o wydarzeniach wiosny 1940 roku
Nowi okupanci robili wszystko, by ukryć prawdę o wydarzeniach wiosny 1940 roku. Temu też miało służyć podjęte śledztwo. Jego celem nie było ujawnienie okoliczności i winnych, ale podejrzanymi stali się Polacy dowolnie wyznaczeni ze sporej grupy osób odwiedzających Katyń w roku. Za pretekst posłużyła ich domniemana kolaboracja z Niemcami, a faktycznie chciano znaleźć 'dowody', które nadwątliłyby powszechne przeświadczenie o zbrodni sowieckiej. Zbliżał się proces norymberski i sprawa musiała zostać w jakiś sposób rozstrzygnięta, gdyż tysiące ludzi oczekiwało wyjaśnienia zbrodni popełnionych na ich bliskich, znajomych, towarzyszach broni, a jej przemilczenie odebrano by jednoznacznie. Postanowienie o wszczęciu dochodzenia wydał 25 czerwca podprokurator Prokuratury Sądu Specjalnego Karnego w Krakowie dr Roman Martini. W tym też dniu zarządził aresztowanie podejrzanych i wysłał listy gończe za znanymi literatami Ferdynandem Goetlem i Janem Emilem Skiwskim, a także za prowadzącym badania w Katyniu medykiem sądowym dr. Marianem Wodzińskim. Czwarty z podejrzanych, robotnik z fabryki 'Zieleniewskiego' Franciszek Prochownik, przebywał już w krakowskim więzieniu św. Michała. Ich wspólną winą była obecność na grobach katyńskich w kwietniu roku. Świadkowie w roli winnychWyznaczony do prowadzenia sprawy prokurator Martini był jednym z młodszych i najmniej doświadczonych prokuratorów na tym stanowisku. Osobą faktycznie kierującą śledztwem był prok. Jerzy Sawicki z Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie. Ten absolwent prawa Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie, do czasu wojny był wybijającym się adwokatem o lewicowych poglądach. Od w tzw. Polsce lubelskiej zajmował odpowiedzialne stanowiska w formujących się na nowo organach wymiaru sprawiedliwości. Był na procesie norymberskim i prezentował polskie materiały oskarżycielskie, a jako prokurator Najwyższego Trybunału Narodowego brał udział w procesach największych zbrodniarzy hitlerowskich. W omawianym czasie był szefem Nadzoru Prokuratorskiego nad Prokuraturą i Sądownictwem Specjalnym i już ten fakt świadczy o randze, jaką nadano sprawie. Miała ona dużo wątków, przesłuchiwano ludzi ze sceny politycznej, byłych więźniów obozów koncentracyjnych, wojskowych, którzy uczestniczyli w zaaranżowanych przez Niemców 'wycieczkach' z oflagów do Katynia, pracowników Zarządu Głównego PCK, Zakładu Medycyny Sądowej i zespołu dr. Robla badającego w Krakowie oryginalne dokumenty z Katynia. Wzywano świadków masowych egzekucji hitlerowskich, aby udowodnić podobieństwo metody rozstrzeliwań dokonanych przez Niemców i tej z Lasu Katyńskiego, uporczywie szukano osób figurujących na listach katyńskich, a które miały rzekomo przeżyć wojnę Wreszcie skupiono uwagę na literatach. W całym kraju poszukiwano pisarzy i dziennikarzy, którzy znali Goetla i Skiwskiego i mieli coś do powiedzenia o ich postawach w czasie okupacji, a przede wszystkim o stanowisku zajętym w kwestii katyńskiej. Przesłuchiwani odpowiadali na ten sam zestaw pytań. Pierwsze dotyczyły poglądów i działalności obu podejrzanych, następne miały poszerzać obraz sprawy o kwestie ogólniejsze, np. 'Jaki był zdaniem świadków stosunek społeczeństwa polskiego do sprawy Katynia i jakie fazy przechodził'. Zeznający mieli dużą swobodę wypowiedzi. Pamiętać trzeba, że nie był to jeszcze czas absolutnego zakneblowania myśli. Nowa władza wabiła intelektualistów i pisarzy, toczyły się dość swobodne i gwałtowne dyskusje w środowisku, pokazujące różnorodność myśli i ocen. Ujawniły się postawy godne, głosy poszukujące prawdy, ale i pełne oportunizmu, wyrażające się językiem bieżącej propagandy. Takie też były rozmowy literatów w prokuraturach, niezbyt krępujące, niekiedy w atmosferze obustronnego porozumienia w ocenie zasadniczych faktów. Wśród blisko dwustu świadków byli m.in. Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Breza, Maria Dąbrowska, Jarosław Iwaszkiewicz, Mieczysław Jastrun, Stefan Kisielewski, Leon Kruczkowski, Czesław Miłosz, Zofia Nałkowska, Jan Parandowski, Julian Przyboś, Adam Ważyk, Kazimierz Wyka, Jerzy Zagórski. Byli też dziennikarze. lipca jako pierwszy z redakcji Dziennika ruszył na przesłuchanie Bolesław Jan Frühling. W latach wojny widzieli się z Goetlem tylko kilka razy, bo Frühling przez wiele miesięcy przebywał we Lwowie, pracując tam w Czerwonym Sztandarze. Zgodnie z założeniami śledztwa był pytany o stosunek społeczeństwa polskiego do niemieckich informacji o zbrodni w Katyniu. 'Posłuch, jaki został dany łajdackiej wersji niemieckiej o Katyniu przyniósł Polsce nie tylko ogromne szkody na odcinku czysto politycznym przez fakt zerwania paktu Sikorski-Stalin' - ocenia w odpowiedzi. Z przesłuchania Frühlinga wynika, że denuncjowanie 'lewicowców i Żydów' w okupowanej Polsce preferowali 'ludzie słabych charakterów i słabej orientacji politycznej'. I byli dumni z denuncjowania, uważając swoje zachowanie 'za coś w rodzaju aktu sprawiedliwości społecznej i odpłaty'. Uprzejmy Martini- Bito was w czasie śledztwa? Grożono aresztowaniem, jeśli nie będziecie wygadywali podobnych bzdur? - to nasze pytania do Zygmunta Szarguta, jednego z trzech żyjących nadal pracowników Dziennika Polskiego, którzy w l945 byli wzywani 'w sprawie Goetla i innych oskarżonych'. Był 12 dzień października roku. Koledzy z Dziennika twierdzili, że nie uda się znaleźć go już na tym świecie. Pan Zygmunt - jak na swój wiek - czuje się doskonale, a po przejściu na emeryturę i wyprowadzeniu się z Warszawy mieszka obecnie w Ciechanowie. - Najłatwiej byłoby powiedzieć, że komunistyczni prokuratorzy wymuszali na nas zeznania groźbami czy torturami - odpowiada. Nic z tego, prokurator Martini zachowywał się uprzejmie, a całe przesłuchanie przypominało rozmowę przy kawie. Kolegi Frühlinga też nie tknął nawet palcem, więc każde zdanie w jego protokole odpowiada temu, co mówił Wśród innych jest protokół przesłuchania Stanisława Balickiego, w sierpniu l945 również pracującego w Dzienniku Polskim. Wydaną przed wojną książkę Goetla Pod znakiem faszyzmu uważa za 'błąd polityczny i ideowy'. Martiniemu udaje się wyciągnąć ze świadka komentarz, że udział Skiwskiego i Goetla w 'dobrze wyreżyserowanej prowokacji niemieckiej świadczy o nich ujemnie', bowiem 'mogli oddziaływać szkodliwie na mniej krytyczne umysły'. Chcąc jednak kolegów bronić dodaje, żeby wpływu podejrzanych nie przeceniać, ponieważ 'nie cieszyli się oni wybitnym uznaniem miarodajnej opinii'. Zmyślone nazwiska
|
Kopia internetowa artykułu z Dziennika Polskiego z 27.09.2003
Politica de confidentialitate | Termeni si conditii de utilizare |
Vizualizari: 720
Importanta:
Termeni si conditii de utilizare | Contact
© SCRIGROUP 2024 . All rights reserved