CATEGORII DOCUMENTE |
Bulgara | Ceha slovaca | Croata | Engleza | Estona | Finlandeza | Franceza |
Germana | Italiana | Letona | Lituaniana | Maghiara | Olandeza | Poloneza |
Sarba | Slovena | Spaniola | Suedeza | Turca | Ucraineana |
DOCUMENTE SIMILARE |
|
Czym jest poezja, która nie ocala
Rzecz ludzka nie jest zakończona
Kto dziejów doskonałość uzna
Bezbronną śmiercią niechaj skona
Czesław Miłosz: Do Jonathana Swifta
Wskazówki
warsztatowe i przesłanie zawarte w pieśniach rosyjskich bardów Jacek
Kaczmarski przyjął i przystosował dla swoich
możliwości i potrzeb niemal w całości. Nie można tego
powiedzieć o innych, wskazanych powyżej, źródłach
inspiracji, potraktowanych przez niego bardzo selektywnie i nie zawsze zgodnie
z autorskimi intencjami. Rodem z teatru alternatywnego jest sposób
konstruowania postaci, w jakie wciela się bohater liryczny wielu
pieśni. Nie są to tradycyjne role teatru repertuarowego. W
wypracowanej przez Jerzego Grotowskiego formule teatru ubogiego, do której
w zdecydowanej większości odwoływały się teatry
alternatywne lat siedemdziesiątych, istota aktorstwa nie sprowadza
się do odgrywania, ale do szukania w sobie, we własnej
osobowości i psychice, w swoich życiowych doświadczeniach i
przemyśleniach, zarysu postaci scenicznej. Pytanie: jak zagrać
postać Barabasza, Goyi, Marcina Lutra czy lumpa
z dworcowej poczekalni?, zostaje zastąpione pytaniem : co we mnie, jako
w człowieku, który ma ambicję przekazania odbiorcy jakąś
uniwersalną prawdę o świecie, tkwi z danej postaci ?.
Niedopuszczalne staje się mówienie za kogoś, etycznie i poznawczo
uprawnione jest tylko mówienie w swoim własnym imieniu. W dodatku ta
czynności odbywa się nie przed kimś, ale wobec kogoś.
Także wobec innych obecnych na scenie osób.18 Towarzyszący
od lat wszelkim artystycznym przedsięwzięciom Teatru Laboratorium
Zbigniew Osiński , tak pisze o właściwościach procesu
twórczego w teatrze Grotowskiego:
Grotowski
zużytkowuje dla celów każdego przedstawienia cale dostępne sobie
to znaczy, egzystujące jeszcze współcześnie doświadczenie
minionych wieków i pokoleń, starych mitów, wierzeń i
wyobrażeń, kilku tysiącleci sztuki, zwłaszcza sztuki
teatru. Wszystko to wyłania się dla niego bezpośrednio z pola
współczesnego doświadczenia osobistego i zbiorowego, w tym celu,
żeby w akcie kreacji teatralnej uzyskać jeden wymiar: r z e c z y w i
s t o ś c i l u d z k i e j. Bo
jak twierdzą twórcy Teatru Laboratorium teatr jest to w ostatecznej
konsekwencji zawsze sztuka o człowieku, kształtowana w organizmie
ludzkim wobec drugiego człowieka. Otwiera on przed każdym z nas
obszar przeżyć
i doznań podstawowych wartości moralnych oraz
możliwość - a nawet konieczność przeprowadzenia z
sobą samym konfrontacji, już nie tylko w skali jednego z widzów, lecz
przede wszystkim, w skali jednego z ludzi. Rzeczywistość teatralna
nie daje się tutaj prawie odgraniczyć od rzeczywistości
ludzkiej.19
Aktor w koncepcji teatru ubogiego jest obecny w czasie spektaklu przede wszystkim:
w funkcji
reprezentanta gatunku, poprzez jego ludzki proces, spełniający
się tu
i teraz, hic et nunc, i za każdym razem spełniany reaktualizowany
do końca. Akt samoofiarowania aktora człowieka, jeśli tylko
będzie prawdziwy, w pełni integralny
i szczery, pozostawia widzowi możliwość konfrontacji z
własnym światem duchowym. Nie przypadkiem więc całe
tworzywo teatralne zostało tu sprowadzone do impulsów i reakcji
ludzkich. I na tym w największym skrócie opiera się
właśnie koncepcja teatru ubogiego, z całą właściwą
mu dialektyką spontaniczności i dyscypliny: owej szczerości
granicznej, ale zdyscyplinowanej, tj. uformowanej w znaki20
Abstrahując w tym momencie od treści i przesłania pieśni i piosenek polskiego barda, można zauważyć, że przepełnione artykulacyjnym trudnościami utwory oraz metoda ekspresji polegająca na wyznaczeniu własnemu głosowi roli dodatkowego , w pełni autonomicznego wobec semantycznej warstwy tekstu, instrumentarium, wymuszały niejako na Jacku Kaczmarskim przyjęcie formuły scenicznej obecności jako aktu samoofiarowania. W tym wypadku mamy bowiem do czynienia nie z tekściarzem realizującym zamówienia mniej lub bardziej sprecyzowanych adresatów piosenkarzy, ale z artystą poetą i kompozytorem, dla którego podstawowym kryterium twórczym jest wiedza o sobie samym, w tym także o fizjologicznych granicach swojego aparatu artykulacyjnego. Wiele jego wykonań o te granice się ociera.
Autor niniejszej pracy nie czuje się kompetentny, by
dowieść, że rewelacyjny
w sensie artystycznym i odkrywczy poznawczo chwyt ożywienia obrazu,
obecny w wielu utworach Kaczmarskiego od czasu debiutu po
współczesność, ukształtował się pod wpływem
fascynacji dokonaniami Leszka Mądzika i jego Sceny Plastycznej KUL. Ów
chwyt, stojący zresztą w całkowitej sprzeczności z
praktyką artystyczną i założeniami programowymi lubelskiego
teatru, doskonale korespondował z wyniesioną przez barda
z rodzinnego domu gruntowną wiedzą teoretyczną o sztukach
plastycznych. Niestety, sama konstatacja, że powstanie planowanego jako
wspólne przedsięwzięcie Kaczmarskiego, Gintrowskiego i
Łapińskiego z teatrem Mądzika programu Raj.(rok 1980) niemal
pokrywa się w czasie z zaistnieniem czysto malarskiego cyklu Muzeum
(rok 1981), nie stanowi wystarczającego uzasadnienia dla tej hipotezy.
W pełni wystarczającym natomiast dowodem na inspirację twórczością Zbigniewa Herberta jest obecność trzech wierszy tego poety (Sprawozdanie z raju, Przesłuchanie anioła i U wrót doliny) w programie Raj. Jak mówi o tym sam Kaczmarski:
Osnową tego programu były trzy wiersze Herberta. () A ja wypełniłem wątki polityczne, egzystencjalne i religijne tam, gdzie widziałem nośną metaforę. To był program zdecydowanie polityczny, chociaż w momencie gdy się człowiek opiera na Piśmie Świętym, zwłaszcza na Starym Testamencie, który jest początkiem historii ludzkości, to choćby mówił o polityce, zawsze sięgnie podkładów metafizyki w sobie.21
Odwołania
do herbertowskiej etyki i poetyki pojawiają się również w
wielu innych cyklach i pojedynczych utworach barda. Autor Trenu spadkobierców
stosuje się nie tylko do zasady ujmowania jednostkowych
doświadczeń w kategoriach uniwersalnych, rodem z Herberta wydaje
się być także sposób stawiania pytań o charakterze
egzystencjalnym. W przytoczonym powyżej fragmencie wypowiedzi Jacka
Kaczmarskiego znajduje również potwierdzenie postawiona na początku
tego rozdziału teza
o adaptacyjnym charakterze jego metody twórczej.
Posłużenie się przeze mnie w odniesieniu do poezji Herberta określeniem zawierającym aluzję do jednej z najważniejszych i najbardziej opiniotwórczych książek krytycznoliterackich lat siedemdziesiątych autorstwa Stanisława Barańczaka19 nie jest dziełem przypadku. Twórczość autora Przesłania Pana Cogito była bowiem szczególnie bliska przedstawicielom Nowej Fali, takim jak Ryszard Krynicki, Adam Zagajewski, Jan Polkowski czy wspomniany już Barańczak. Można pokusić się o stwierdzenie, że dominujący w latach siedemdziesiątych sposób odbioru twórczości autora Trenu Fortynbasa, został ukształtowany zarówno za sprawą poezji, jak i uprawianej przez niektórych przedstawicieli tej formacji poetyckiej krytyki literackiej:
Herbert, czyli mowa zawieszona
pomiędzy biegunami doświadczenia Określenie to biorę z wydanego niedawno studium
Stanisława Barańczaka Uciekinier
z Utopii, przynoszącego najpełniejsze i jak sądzę
najbardziej konsekwentne
z dotychczasowych odczytań poezji Herberta. Cóż owo określenie
ma znaczyć ?
W koncepcji autora studium ja liryczne poezji Herberta, jej podmiot
mówiący, a więc
w latach siedemdziesiątych przede wszystkim persona Pana Cogito, to
postać o dwóch jakby obliczach, zwróconych w przeciwne strony. Jedno,
powiada krytyk, kieruje się ku obszarowi dziedzictwa ku
wartościom cywilizacji zachodniej, tradycji i mitu, drugie ku obszarowi
wydziedziczenia, ku doświadczeniom ludzi żyjących
współcześnie
w przygniatającej rzeczywistości wschodnioeuropejskiego komunizmu.
Obszar pierwszy to dorobek kulturowy, z którego nie wolno im się dać
wywłaszczyć, gdyż byłoby to równoznaczne ze zgodą na
duchową śmierć, w drugim natomiast, który został im
narzucony wbrew ich woli, muszą pędzić codzienne życie
naznaczone bezkształtem, brzydotą i moralną
nieokreślonością.23
Ślady nieufności Jacka Kaczmarskiego wobec
autorytetów, wobec systemów myślowych opisujących
rzeczywistość za pomocą nieskomplikowanych pojęć, a
także wobec języka, w którym znaczenie słów zależało
przede wszystkim od tego, jaką pozycję
w rządzonym przez Partię kraju zajmuje wypowiadająca je osoba,
można odnaleźć już
w jego najwcześniejszych utworach ,na przykład w powstałej w
roku 1971 Balladzie
o istotkach. Była to naturalna reakcja młodego człowieka na
schizofreniczny świat dziadków, rodziców i ich znajomych. Owa
nieufność miała również swój szerszy wymiar. Swoista
aksjologiczna gotowość na przyjęcie propozycji badawczych i
artystycznych stawiających w stan podejrzenia dotychczasowe narzędzia
służące opisowi rzeczywistości była udziałem
większości niezależnych środowisk twórczych w Polsce lat
siedemdziesiątych. Jedną, choć nie jedyną, z propozycji
ujęcia tego imperatywu nieufności w posiadającą systemowy
charakter strategię badawczą i
artystyczną zaproponowali i wcielili w życie (każdy na swój
sposób) przedstawiciele tak zwanego lingwistycznego odłamu Nowej Fali,
głównie Ryszard Krynicki i Stanisław Barańczak.
Jej głównym adresatem byli poeci:
1. Powinna być nieufnością. 2. Powinna być nieufnością, bo tylko to usprawiedliwia dzisiaj jej istnienie. Im szerszy zasięg ma jakiś środek wypowiedzi, tym usilniej stara się odzwyczaić nas od myślenia, wpoić nam te czy inne prawdy absolutne, podporządkować nas określonym systemom wartości, zmusić nas do takich czy innych zachowań. Poezja jak dobrze wszystkim wiadomo, ma dziś zasięg wąski. Ale w tym może leżeć szansa jej odrodzenia, jej kapitał zakładowy, od którego można wyjść. Jest szansa, aby stworzyć z poezji pierwszy przyczółek walki o niezafałszowany obraz świata, w którym żyjemy: właśnie dlatego, że poezja zwraca się nie do biernego odbiorcy rozwalonego przed telewizorem lub przerzucającego stronice gazety, ale do człowieka, który widać p r a g n i e m y ś l e ć, skoro w ogóle bierze książkę poetycką do ręki. 3. Ale nie tylko dlatego. Jest też i ten powód, że poezja jest nie anonimowym głosem Wielkich Manipulatorów, ale głosem jednostki. Myślenie indywidualne to myślenie nieufne, krytyczne wobec zbiorowych wiar, sentymentów i histerii. Wrodzony indywidualizm tego rodzaju literackiego, przez poetów różnych epok tłumiony lub podsycany na nowo, dzisiaj staje się dla poezji jeszcze jedną szansą aktywnego stosunku do swiata.24
Zamieszczenie
przez Barańczaka w Etyce i poetyce tekstu proponującego nowe,
bogatsze o doświadczenia dwudziestowiecznych totalitaryzmów, odczytanie
Czarodziejskiej góry Tomasza Manna, przywołanie sylwetek twórczych Osipa
Mandelsztama, Josifa Brodskiego, Czesława Miłosza, artykuły o
Bonhoefferze oraz
o największych artystycznych niepowodzeniach i o sukcesach polskiej poezji
XX wieku wszystko to posłużyło poznańskiemu poecie,
tłumaczowi i krytykowi do wielostronnego uargumentowania tezy o olbrzymiej
randze etycznego wymiaru poezji. W postulowanej przez Barańczaka
nieufności wobec języka odnaleźć można również
elementy sformułowanej przez Ludwika Wittgensteina teorii gier
językowych25, za pomocą której można badać
różnorakie dewiacje, jakim ulega język pod wpływem
filozoficznych, ideologicznych, społecznych czy artystycznych manipulacji.
Jak będę starał się wykazać w następnym rozdziale na przykładzie konkretnych tekstów Jacka Kaczmarskiego, do kanonu książek zbójeckich polskiego barda zaliczyć można z dużą dozą pewności poezję i teksty krytyczne Stanisława Barańczaka, a także innych przedstawicieli Nowej Fali. Stawianie cudzego słowa w stan podejrzenia, charakterystyka przywoływanych w utworach postaci poprzez wskazywanie, że granice ich języka są jednocześnie granicami ich świata oraz wyjątkowo konsekwentnie realizowany postulat etycznego wymiaru własnej twórczości poetyckiej to wręcz immanentne właściwości pieśni autora Kosmopolaka.
W niniejszym rozdziale starałem się zrealizować dwa cele: po pierwsze wskazać na zagadnienia, które, w moim przekonaniu, powinny być punktem wyjścia dla literaturoznawczych rozważań o twórczości Jacka Kaczmarskiego, po drugie zaś pragnąłem zasygnalizować obecność wątków interpretacyjnych, ułatwiających uporanie się z tym zadaniem. Celem dodatkowym była chęć odciążenia kolejnego rozdziału od mogących zakłócić jego główny wątek przypisów, komentarzy i odwołań do różnorakich kontekstów.
Przypisy:
Informacje na temat biografii Jacka Kaczmarskiego czerpię z podanych w przypisie nr 21 do pierwszego rozdziału niniejszej pracy stron internetowych oraz z zawierającej obszerny wywiad z autorem Obławyksiążki Grażyny Preder pt. Pożegnanie barda. Koszalin 1995, natomiast selekcja i interpretacja wykorzystanych faktów dokonane zostały przez autora niniejszej pracy i na jego odpowiedzialność.
Mateusz
Wyrwich, Półportret bez kanalii.
Życie 8.06.2001. (Takim, nieprawidłowo zapisanym adresem
bibliograficznym opatrzony jest tekst artykułu we wspomnianej
w przypisie 5. do poprzedniego
rozdziału stronie internetowej) Tytuł artykułu nawiązuje do
napisanej przez Kaczmarskiego prowokacyjnej i obrazoburczej powieści z
życia polskiej opozycji solidarnościowej pt. Autoportret z kanalią. Warszawa 2001.
O ambiwalentnych odczuciach, jakie wywoływała niejednoznaczna postawa
barda wobec środowisk opozycyjnych, wspomina Jan Krzysztof Kelus w
wywiadzie zamieszczonym w Aneksie do książki Krzysztofa Gajdy: Poza państwowym monopolem.
Poznań 1998.
Rozwijanie tego wątku byłoby w tym miejscu przedwczesne. Do zasygnalizowanego problemu powracam w dalszej części pracy.
Cytat za: A. Szatałow, Ja na etoj ziemlie ostanus. (w:) A. Galicz, Wozwraszczenije. Leningrad 1990, s. 5.
Wiktor Woroszylski, Entuzjasta, szczęściarz, butownik. Odra 1993 nr 11, s. 54.
Wiedzę o
okolicznościach przyznania Aleksandrowi Galiczowi nagrody na festiwalu
w Nowosybirsku, jak i o innych faktach z jego życia czerpię z
opracowania: Alieksandr Galicz:, Lietopis
żizni i tworcziestwa. Podgotowiła i sostawiła M. Kniaziewa pri
sodiejstwii A. Archangielskoj. (w:) Alieksandr Galicz, Soczinienija. Tom I, Moskwa 1999, s. 11-28. O skorzystaniu z
innego źródła informuję oddzielnym przypisem.
W. Bukowski, I powraca wiatr Warszawa 1990, s. 102-103.
Notatka Czebrikowa dla KC KPZR Nr1135-Cz z 14 czerwca 1986 r. (w:) W. Bukowski, Moskiewski proces. Dysydent w archiwach Kremla. Warszawa 1998, s. 282.
W. Woroszylski, ibidem, s. 54-55.
Niejako
uprawomocnieniem tego spostrzeżenia są informacje zawarte w wydanym
w Moskwie Encyklopedycznym słowniku
literackim, który pod hasłem deklamacja informuje, że opisany
sposób recytacji pozostaje współcześnie w Rosji jednym z dwóch
sposobów czytania tekstów poetyckich. Najczęściej stosują go
sami autorzy w celu zasugerowania słuchaczom konkretnej interpretacji oraz
zwrócenia uwagi na te właściwości budowy utworu, które
ujawniają się w trakcie mówionego wykonania. Deklamacija. (w:) Litieraturnyj encikłopiediczieskij
słowar, Pod obszcziej redakcijej
W. M. Kożewnikowoj i P. A. Nikołajewa. Moskwa 1987, s.
89-90.
W. Woroszylski, op. cit., s. 56. Do samego tekstu Jefima Etkinda nie udało mi się dotrzeć, natomiast w bezdebitowej publikacji: Aleksander Galicz, Kocham Was, ludzie. Opracowanie, wybór i wstęp Maria Trzcińska. Lublin 1999., zamieszczono następujący adres bibliograficzny: G. Swirskij, Na łobnom miestie. Litieratura nrawstwiennowo soprotiwlienija (1946-1976). Priedsłowje Jefima Etkinda. Nowaja Litieraturnaja Bibliotieka, London 1979.
W. Frid, Byt prosto samym soboj. (w:) Alieksandr Galicz, Soczinienija. Tom I, Moskwa 1999, s. 6-7. Tłumaczył K.G.
W. Woroszylski, ibid., 56-57.
J. Kaczmarski, Głosy z taśmy. Gazeta Wyborcza 22-23.07.2000. W kwestii poprawności zapisu bibliograficznego patrz uwaga do przypisu nr 2.
Wł. Wolin, On wyszioł na płaszczad. (w:)
Aleksandr Galicz, Piesni, stichi, poemy,
kinopowiest, pjesa, stati. Jekatierinburg 1999, s. 627-650. Niestety, autor
tekstu podaje informacje na temat zakresu i stanu badań nad
twórczością Galicza niejako przy okazji i nie zamieszcza
konkretnych adresów bibliograficznych. W tej samej antologii zamieszczono
również artykuły prasowe z radzieckich gazet z lat
sześćdziesiątych
i siedemdziesiątych, w których twórczość barda jest
gwałtownie atakowana z pozycji ideologicznych i artystycznych.
Podstawową pozycją bibliografii podmiotowej pozostaje dla mnie
krytyczna antologia twórczości autora Zakona prirody: A. Galicz, Soczinienija. Tom I i II. Moskwa 1999.
Publikacją, która umożliwia właściwe zrozumienie
użytego przez Galicza w pieśniach słownictwa i idiomatyki
łagrowej jest: Żak Rossi, Sprawocznik
pa GULAGu. Tom I i II. Moskwa 1991. Wszystkie wymienione w przypisach
rosyjskojęzyczne pozycje znajdują się w księgozbiorze
domowym autora niniejszej pracy.
Translatorska radosna twórczość Agnieszki Osieckiej, Bohdana Zadury, Wojciecha Młynarskiego, Bogusława Wróblewskiego i innych tekściarzy to temat na oddzielną pracę magisterską. Ograniczę się do wskazania dwóch przykładów, bezpośrednio związanych z treścia niniejszego rozdziału:
Wspomniana w przypisie nr 7 autorka polskich przekładów pieśni Galicza Maria Trzcińska przyznaje, że: tłumaczce nie są znane melodie zdecydowanej większości utworów Galicza, dlatego więc tłumaczenie nie oddaje ich linii melodycznej, tylko warstwę słowną. M Trzcińska, op. cit., s. 21.
Wyprodukowany w 1994 roku przez
poznański oddział Telewizji Polskiej (na podstawie scenariusza autora
niniejszej pracy) film dokumentalny pt. Dwa
dni
w Riazaniu rozpoczyna się wykonaniem pieśni A. Galicza pt.
Abłaka, opatrzonym napisami z polskim tłumaczeniem tekstu.
.Łagrowy idiom szmona gam tłumacz (który najwyraźniej
wolał pozostać anonimowy) przekłada na hewry zgiełk, co
w rażący sposób wypacza jego znaczenie. Szmon to najbardziej bezwzględna
i drobiazgowa forma rewizji, połączona z penetracją odbytnicy i
innych naturalnych otworów ludzkiego ciała, dokonywana w sowieckich
więzieniach i łagrach na więźniach mężczyznach
i kobietach w sposób publiczny i brutalny. Słowohewra oznacza w
polskiej gwarze więziennej grupę osób ze środowiska
przestępczego
o bogatej przeszłości kryminalnej, zajmujących w tym
środowisku uprzywilejowaną pozycję. W określeniu gam
natomiast mieści się nie tylko informacja o zgiełku, ale
i o przerażającym nastroju towarzyszącym zabiegowi szmonu.
Użycie
w cytowanym tłumaczeniu określeń rodem z poetyki knajackich
opowiadań Marka Nowakowskiego, albo z piosenek Grzesiuka stanowi, moim
zdaniem, rażące nadużycie.
Zbigniew Osiński, Teatr Dionizosa. Kraków 1972, s. 146.
Z. Osiński, op. cit., s. 152.
Ibidem, s. 144.
Za dużo czerwonego. Z Jackiem
Kaczmarskim rozmawia Jolanta Piątek. Odra
2000
nr 1, s. 60.
Stanisław Barańczak, Etyka i poetyka. Szkice 1970-1978. Paryż 1979.
Janusz Sławiński, Rzut oka na ewolucję poezji polskiej w latach 1956-1980. (w:) Janusz Sławiński, Teksty i teksty. Warszawa 1990, s. 117. Chociaż przytoczone przez Sławińskiego studium Barańczaka zostało wydane dopiero w roku 1984 w londyńskim wydawnictwie Polonia, to jednak jego podstawowe tezy obecne są w tekstach Barańczaka pisanych i publikowanych w latach siedemdziesiątych, na przykład: O czym myśli Pan Cogito. (w:) Stanisław Barańczak, Etyka i poetyka. Paryż 1979, s. 155-160.
Parę przypuszczeń na temat poezji współczesnej. (w:) S. Barańczak, op. cit., s 263.
Teorię gier językowych zawiera wydana już po śmierci autora książka Dociekania filozoficzne (1952). Wydanie polskie: L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne. Tłumaczenie, przypisy i wstęp B. Wolniewicz. Warszawa 1972.
Politica de confidentialitate | Termeni si conditii de utilizare |
Vizualizari: 2079
Importanta:
Termeni si conditii de utilizare | Contact
© SCRIGROUP 2024 . All rights reserved